nailosc69
Komentarze: 0
Magda przekonana, że Dorota spodziewa się dziecka Piotra, jest załamana i unika jego osoby. Piotr tymczasem próbuje z nią porozmawiać, ale Magda ma wyłączony telefon. Kiedy rano podjeżdża na motorze pod jej dom, ona właśnie wyjeżdża. Magda udaje co prawda, że nic się nie stało, ale nie chce się umówić z Piotrem. Tłumaczy, że musi zaopiekować się Agatą, które nie dość, że została porzucona przez Wojtka, to jeszcze straciła pracę. Wojtek próbuje wytłumaczyć Marioli, że mu na niej zależy. Niestety w tym samym czasie wchodzi Jacek z bukietem. Piotr umawia się z Mariolą i Wojtkiem na ściankę. Wojtek podejrzewa, że Mariola zwleka z kupnem sukni ślubnej, ponieważ nie chce wyjść za Jacka. Ona temu zaprzecza. Piotr proponuje wyścig wspinaczkowy, który ma to rozstrzygnąć. Bartek tymczasem znalazł sobie nowy obiekt ataków. Teraz pastwi się nad nową praktykantką w kancelarii, Jagodą. Sebastian przychodzi do Arona i rezygnuje z wystawy. Łukasz przynosi Kasi ogromny bukiet, ale nie jest w stanie powiedzieć, dlaczego. Kasia nie przyznaje się Bartkowi i Waligórze, że dostała bukiet od Łukasza. W czasie spotkania u Magdy, Mariola zdaje relację z zachowania Piotra - nie widać po nim, żeby wiedział o jakimś dziecku. Ale Magda postanawia z tym skończyć. Nie tak miał wyglądać jej wymarzony związek. Magda zgadza się w końcu na kolację z Bartkiem. Tymczasem Mariola mówi Piotrowi, że Agata już nie nocuje u Magdy i że powinien koniecznie do niej jechać. Magda wraca z kolacji z Bartkiem. Przed jej domem Bartek wyznaje, że ją kocha i chce ją pocałować. Magda go odsuwa, ale czekający na Magdę Piotr widzi to z daleka i odbiera jednoznacznie.
odcinek 29 - 06.06.
Wojtek chce zorganizować wyjście na ściankę, ale Mariola umówiła się już z dziewczynami, które obiecały pomóc jej wybrać suknię ślubną. Do Piotra przychodzi Julia Szulc. Podaje mu numer konta Aliny Galickiej, na które ma zostać przelana połowa pieniędzy ze sprzedaży jej firmy. Julia nie zdradza jednak, kim jest właścicielka konta. Jakiś czas później do kancelarii Piotra przychodzi Alina Galicka. Okazuje się, że to córka Julii, która wychowywała się w Kanadzie u siostry Julii, ponieważ matka nie chciała z nią utrzymywać kontaktów. I nadal nie chce. Kama, przyjaciółka Grzegorza, próbuje przekonać Sebastiana, że Grzegorz miał dobre intencje. Sebastian nagrywa się na pocztę Grzegorza, chce z nim pogadać. Bartek nadal dręczy Jagodę. Jagoda podpytuje Kasię, czy nie zna jakiegoś sposobu na Bartka. Tymczasem Bartek kontynuuje swoje podchody wobec Magdy. W rozmowie sugeruje, że nie mógł przez nią spać. Bartek chce, żeby Magda mu zaufała. Magdzie jednak wszystko teraz kojarzy się z Piotrem. Zdenerwowana rozlewa kawę i wybiega z gabinetu. Bartek domyśla się, że coś się stało, ale Magda nie chce o tym rozmawiać. W salonie dla nowożeńców Sebastian robi zdjęcia Magdzie, Agacie i Marioli w sukniach ślubnych. Jednak tylko Mariola wydaje się być w dobrym nastroju, Magdzie i Agacie jakoś nie jest do śmiechu. Po sesji w salonie Magda i Agata oglądają gotowe zdjęcia u Sebastian. Mariola natomiast z katalogiem w ręku udaje się do Jacka. Tam czeka ją mało przyjemna niespodzianka. Do Piotra zgłasza się student, który chce założyć sprawę o uznanie ojcostwa.
odcinek 30 - 13.06. - ostatni tej serii
Jagoda skarży się na Bartka i chce, żeby jej patronem był znowu Waligóra. Waligóra jednak odmawia. Jagoda grozi, że odejdzie z kancelarii. Mariola i Wojtek próbują dowiedzieć się od Piotra czegoś o dziecku, Dorocie i Magdzie. Piotr jednak po wizycie w kancelarii Magdy, nie ma zamiaru z nimi rozmawiać. Mariola umawia się więc na spotkanie z Magdą. W galerii Arona trwają przygotowania do wystawy. Nagle przychodzi Magda i zabiera Sebastiana na spacer. Sebastian zdaje jej relację ze swoich poczynań. Przyjaciel jest trochę zaskoczony jej niespodziewaną wizytą. Magda chciała jednak z kimś porozmawiać o problemach z Piotrem. W czasie spotkania u Magdy, Mariola i Agata próbują przekonać Magdę, że z Piotrem nie wszystko stracone, skoro okazało się, że to nie prawda, iż Dorota spodziewa się ich dziecka. Magda nie potrafi jednak tak łatwo wybaczyć Piotrowi. Sprawę pogarsza list, który Dorota wysyła Magdzie. Piotr tymczasem spotyka się ze swoim klientem, Mateuszem, który chce założyć sprawę o uznanie ojcostwa. Piotr spotyka się również z jego świadkami, a następnie z adwokatką jego dziewczyny i jej matką. Matka odmawia zgody na badanie DNA. W czasie rozprawy o uznanie ojcostwa mowa Piotra o miłości sprawia, że dziewczyna Mateusza przyznaje, że to jej matka zabroniła jej kontaktów z Mateuszem. Mariola postanawia zająć się swoją przyszłością. Chce rozpocząć studia i wynająć sobie mieszkanie. Wojtek proponuje jej swoją pomoc. Zakochani Waligórowie robią porządki w ogrodzie. Dzieci żartują sobie z ich nieustannych pocałunków. Waligórze nie bardzo się podoba, że Karolina chce znaleźć sobie pracę. Sebastian otwiera wystawę swoich zdjęć. W galerii obecni są wszyscy bliscy i dalsi przyjaciele Sebastiana i Magdy. Mariola próbuje pogodzić Agatę z Wojtkiem, ale kiedy Agata dowiaduje się, że jej zdjęcie kupił Bartek, demonstracyjnie bierze go pod rękę. W czasie, kiedy Magda wita się z Sebastianem, Jerzy podchodzi do Piotra. I choć nie podoba mu się, że jego córka cierpi przez niego, to Jerzy darzy Piotra dużą sympatią. To Piotr bowiem przywiózł ją kiedyś do Olsztyna i doprowadził do pojednania ojca z córką. W końcu Piotr decyduje się podejść do Magdy. Ona widząc to, ucieka z galerii...
*************
Byłoby kolorowiej, bo chciałam zamieścić zdjęcia, ale niestety mam ten sam problem - znowu widać tylko x, coraz bardziej mnie to denerwuje.
O aktorach grających główne postacie nie znalazlam nowych artykułów, mam natomiast coś o Magdzie Cieleckiej i zastanawiam sie czy zamieścić, bo niedługo się okaże że mam same artykuły o niej, no ale myślę, że ktoś chętny do przeczytania się znajdzie, więc zamieszczę poniżej.
Magda Cielecka o znajomych
Pokaż mi przyjaciół, a powiem ci, kim jesteś. Magda Cielecka zaprosiła nas... na prywatką. Jej gości namówiliśmy na zwierzenia. Zobaczcie, za co się lubią, cenią i o co się kłócą.
Godzina 22. Balsam, kultowy klub warszawski w starych fortach wojskowych przy Racławickiej. Wnętrze a la lata 60.: plastikowe zabawki, stary adapter, fotele-muszelki. Zero snobizmu, swobodna atmosfera. Schodzą się goście. By uchwycić klimat spotkania, będą zdjęcia i będzie kręcony film. Zanim powstaną impresyjne obrazy, zanim zabawa się rozkręci, rozmawiamy przy lekkich drinkach i tartinkach.
Jest okazja, by poplotkować. Magda Cielecka o swoich gościach:
Jacek Poniedziałek jak brat
Zepsuty
samochód, przeprowadzka - kiedy nie mam pod ręką brata, w pierwszym
odruchu myślę o nim. Gdy okopciła mi się ściana od świecy i trzeba było
ją przemalować, to właśnie Jacek przyszedł mi z pomocą. Nauczył mnie
też poruszania się w internecie, pokazał, jak obrabiać zdjęcia w
komputerze.
Jacek jest w gorącej wodzie kąpany. Najpierw wybucha,
mówi, co mu ślina na język przyniesie, a potem skruszony przeprasza. Na
próbach okropnie się kłócimy. Raz po wyjątkowo burzliwym sporze złożył
publiczną samokrytykę. Sposób, w jaki to zrobił, ogromnie mnie
rozczulił. Była w tym delikatność, bezradność chwytająca za serce. Mam
w pamięci scenę z filmu "Trzeci" Janka Hryniaka, w którym razem
zagraliśmy. Jacek siedzi w samochodzie i płacze, bo czuje, że przegrał
życie. Ten obrazek wciąż bardzo mnie wzrusza.
Moherowy Maciej Stuhr
We
wszystkim, co robi, czy to ambitny film, czy prowadzenie komercyjnej
imprezy, nie schodzi poniżej pewnego poziomu. Jest doskonałym
obserwatorem i z tych obserwacji rodzą się jego cięte komentarze oraz
żarty, które wygłasza z kamienną twarzą. Nie ma w nich jednak trującego
jadu, bo Maciek to optymista lubiący ludzi.
Mimo popularności
zachował skromność, bywa czasem onieśmielony, co mnie w nim ujmuje. Ale
jeśli chodzi o zabawę, jest nieugięty. Jeśli wymyślimy w gronie
przyjaciół imprezę tematyczną, jest pierwszym, który przebierze się od
stóp do głów. I pierwszym, który nie wpuści tych, co się nie
podporządkowali. Raz organizowaliśmy sylwestra po tytułem "Moher".
Kiedy wszedł Maciek, wszyscy zamarli. Był ubrany w obcisły moherowy
sweter z dekoltem w serek i różowy moherowy beret z daszkiem. Wszyscy
zrozumieliśmy, że nie ma przebacz.
Katarzyna Herman ma styl
Z Kaśką można robić wszystko. Pogadać serio o życiu, iść na zakupy, pośmiać się przy kawie. Jest mądra, zabawna, prostolinijna. Jako najstarsza z kilku sióstr przywykła do tego, że ma autorytet, i to się udziela. Doskonale pasuje do niej rola, którą gra w "Magdzie M." - szczęśliwej żony i mamy, pogodnej i spełnionej. Po urodzeniu syna w ogóle się nie zmieniła. Traktuje Leona normalnie, nie trzęsie się nad nim, nie zdrabnia słów, nie histeryzuje. Jest typem rozsądnej matki - kochającej, ale nie oszalałej.
Lubię jej styl i zawsze ukradkiem notuję, co ma na sobie. Nosi nieszablonowe dodatki - a to egzotyczne kolczyki, a to oryginalne buty albo turban zamotany na głowie. Podoba mi się, że od lat jest wierna jednej fryzurze, czyli prostym długim włosom i grzywce. Wygląda w niej jak Sophie Marceau. Gdy była w siódmym miesiącu ciąży, grałyśmy razem lesbijki w przedstawieniu "4.48 Psychosis". Całowałyśmy się, mówiłam do niej brutalne słowa. Efekt był piorunujący.
Ostaszewska bez taryfy ulgowej
Znamy
się jeszcze z początków szkoły teatralnej. Maja imponowała mi wyglądem
i demoniczną aurą. Paliła papierosy, ubierała się na czarno i nosiła
ciemny, wyrazisty makijaż. Miała wówczas narzeczonego w podobnym typie
i oboje wyglądali niczym klony Nicka Cave'a. Starałam się ją trochę
naśladować, bo była dla mnie ucieleśnieniem bohemy. Obie przeszłyśmy
jeszcze wiele metamorfoz i przemian.
Maja trzyma się swoich zasad,
za co ją bardzo szanuję. Jest obrończynią zwierząt i wegetarianką.
Pamiętam pewną wspólną sesję dla miesięcznika kobiecego, podczas której
założono mi etolę z lisa. Maja twardo oświadczyła, że będzie pozować,
ale tylko pod warunkiem że ją zdejmę. Kiedyś żartem zastanawiałam się,
co by zrobiła, gdyby rolę zaproponował jej np. Lynch, ale jej postać
musiałaby na ekranie zjeść golonkę. I do dziś nie wiem, jaka byłaby
odpowiedź, chociaż podejrzewam, że wyraziłaby zgodę. Bo Maja do
aktorstwa podchodzi niezwykle poważnie. Tu nie ma żartów, odpuszczania,
taryfy ulgowej. Jest profesjonalistką, która cały czas nad sobą
pracuje.
Grałyśmy razem tylko jeden raz - w "Magnetyzmie serc" w
Teatrze Rozmaitości, ale od tamtego czasu nieustannie nas ze sobą łączą
i dziennikarze, i środowisko. Nie jesteśmy do siebie podobne fizycznie,
ale to miłe dla mnie porównanie.
Rozgryźć Rafała Bryndala
Trudno opisać relację, jaka łączy mnie z Rafałem. Dziwne, bo widzimy się niezbyt często, niewiele o nim wiem, ale jednocześnie jest to ktoś ważny, z którego zdaniem bardzo się liczę. Doskonały tancerz, człowiek towarzyski, prezes męskiego Stowarzyszenia Żurawia. Często przysyła mi SMS-em limeryki lub komentarze polityczne. Ewentualnie zabawne skróty i skojarzenia, np. Red Hot Czyli Lepper. Jest ciepły, dobry, błyskotliwy, ale zarazem broni dostępu do siebie. Naprawdę niełatwo rozgryźć jego tajemnicę. I niech tak zostanie.
Rafał Maćkowiak idzie z torbami
Zobaczyłam
go po raz pierwszy na scenie Teatru Studio w Warszawie. Grał rolę
narkomana i ja, aktorka, pomyślałam, że naprawdę musi coś brać. Dopiero
za kulisami zobaczyłam uśmiechniętego chłopaka, który wcale nie był pod
wpływem. Jego talent i umiejętności wywarły na mnie wielkie wrażenie.
Chociaż debiut miał głośny, nigdy nie zwariował na punkcie swojej
popularności, nie zadzierał nosa. On wie, że sława to ulotny ptak, a to
rzadkość u ludzi, którzy mają udany start. Pamiętam, jak partnerował mi
w filmie "Amok" Natalii Koryckiej-Gruz, gdzie po gorącej scenie
łóżkowej mówi: "Jesteś niesamowita!". Dowcip polegał na tym, że scena
nie była pokazana na ekranie, rozgrywała się tylko w domyśle widzów.
Gdy Rafał wysapał: "Jesteś niesamowita", zaczęliśmy się śmiać totalnie
ugotowani.
Podczas prób do "4.48 Psychosis" zaproponowałam, żeby
grać z papierowymi torbami na głowie. To miało nam pomóc odkryć nowe
środki wyrazu, poruszyć wyobraźnię. Reżyser Grzegorz Jarzyna posłał
więc Rafała do sąsiedniej restauracji. Rafał wrócił z torbami...
wypchanymi jedzeniem. Okazało się, że żeby je zdobyć, musiał coś
zamówić. Na początku trzeba było więc zjeść ich zawartość. Torby były
poplamione sosem, wymięte i nieświeże, ale eksperyment się udał!
ZNAJOMI O MAGDZIE
Katarzyna Herman
Magda
jest zawsze pierwsza w naszej garderobie teatralnej. Kiedy wpadam,
widzę: siedzi przygotowana, a przed nią na blacie błyszczyk, krem,
klucze i chusteczki do nosa. Wszystko we wzorowym porządku. Nie wiem,
jak to się dzieje, ale ona nie ma nawet bałaganu w torbie. Przed
wejściem na scenę prawie nigdy się nie denerwuje, rozluźniona i
zrelaksowana do ostatniej chwili.
Wszyscy wiedzą, że jest
znakomitą aktorką i na scenie czuje się jak ryba w wodzie, ale mnie
zaimponowała podczas przygotowań do "4.48 Psychosis". Przeżywała wtedy
trudny okres w życiu prywatnym, była przygnębiona i bardzo smutna. To
nie miało wpływu na pracę - przekazała wszystkie swoje emocje bohaterce
i rola tylko na tym zyskała. Jest szalenie zdyscyplinowana - pamiętam
jak na planie "Bożej podszewki" robiła sobie detoks. Z jej figurą!
Jadła wtedy tylko surowe marchewki i selery.
Magda to samotny
wilk. Pasują do niej słowa piosenki "Naprawdę, jaka jesteś, nie wie
nikt". Zachowuje dystans i niełatwo się z nią zaprzyjaźnić. Z drugiej
strony - zawsze pamięta o imieninach i urodzinach, przysyła SMS-y z
życzeniami.
Pamiętam, jak kiedyś nieoczekiwanie ją odwiedziłam.
Oglądała swój ulubiony film. Nie zgadniecie jaki! "Łowcę androidów" w
reżyserii Ridleya Scotta.
Maciej Stuhr
Nigdy
nie grałem razem z Magdą, choć parę razy już się na to zanosiło. Bardzo
żałuję, bo cenię jej aktorstwo. Kiedy oboje mieszkaliśmy w Krakowie,
chodziłem specjalnie na jej przedstawienia do Starego Teatru. Wtedy się
zaprzyjaźniliśmy. Mamy taką niepisaną umowę na robienie sobie klaki.
Jeżeli gra ona, jadę na spektakl i biję brawo jak szalony. I na odwrót
- Magda przyjeżdża na imprezy, które prowadzę, i zaraża ludzi śmiechem.
Nasze wieczorne spotkania i rozmowy kojarzą mi się z dobrym czerwonym
winem. Naturalnie w rozsądnych ilościach.
Magda to rzadkie
połączenie kobiecości i siły. Z jednej strony jest zmysłowa, trochę
eteryczna, z drugiej - mocna. W towarzystwie nie kreuje się na słabą,
kruchą kobietkę. Nie trzeba jej zabawiać, sama ma mnóstwo pomysłów,
przejmuje inicjatywę. Podczas sylwestra potrafi zarządzić: "Idziemy na
sanki", i wszyscy grzecznie idą, choć może woleliby posiedzieć w
cieple.
Tradycyjnie spotykamy się podczas Festiwalu Polskich
Filmów w Gdyni. Wtedy jest czas, żeby obejrzeć hurtem, co się nakręciło
w polskim kinie przez cały rok. Zauważyłem, że mamy bardzo podobne
gusta - często podobają nam się filmy niedocenione przez jury i widzów.
Albo na odwrót - to, co innym się podoba, nas jakoś nie zachwyca.
Maja Ostaszewska
Cenię
Magdę za prostolinijność i brak hipokryzji. Jest szczera i otwarta.
Jeśli coś jej się nie podoba, mówi o tym wprost, nigdy za plecami. I na
odwrót - nigdy nie chwali fałszywie. Dlatego jej opinie są dla mnie
ważne.
Potrafi i lubi się bawić, jest świetną organizatorką.
Pamiętam, jak w środku zimowej zabawy zarządziła wyjście do parku.
Wszystko wcześniej przygotowała: ciepłe ubrania i kilka par sanek. W
parku Morskie Oko my, stare konie, zjeżdżaliśmy na śledzia, spychaliśmy
się z górki. Bawiłam się doskonale. Dzięki Magdzie znowu poczułam się
beztroskim dzieckiem!
Rafał Bryndal
Gadamy
o filmach, książkach i polityce. Magda emanuje takim spokojem i
dystansem do rzeczywistości, że mnie samego to wycisza, a zarazem
inspiruje do robienia żartów z życia. Dla podtrzymania znajomości
wysyłam jej SMS-em limeryki. Ostatnio: "Pewna pani mieszkająca w Warce
dzieliła z psem swoje lata starcze/ i z popeliny taniej uszyła mu
ubranie po to, by piesek służył w marynarce".
Najchętniej jednak
spotykam się z nią, żeby potańczyć. I nie ma to nic wspólnego z "Tańcem
z gwiazdami". Nam niepotrzebne sportowe zgrupowanie i ćwiczenia w
rodzaju "czyż nie dobija się koni". Nasz taniec jest autentyczny do
bólu, choć nigdy nie nadepnąłem jej na palec. Magda ma intuicję,
potrafi tak wyczuć partnera, że ten zapomina, że akurat prowadzi.
Obdarzona jest siódmym zmysłem, rzadko zdarza się lepsza partnerka.
Kiedy z nią tańczę, zapominam o bożym świecie.
Jacek Poniedziałek
Magda
ma dwa oblicza. Pierwsze - surowe i wymagające w pracy. Drugie -
wrażliwe i delikatne w życiu prywatnym. Na próbach bez owijania w
bawełnę rozprawia się z pomysłami reżysera i kolegów. Jeżeli jej się
coś nie podoba, nie przebiera w słowach. To nie wynika z chęci
dokuczenia, tylko niepokoju o efekt końcowy. Gdy się pomyli, potrafi
przyznać, że nie miała racji. Może nie wprost, bo jest na to zbyt
dumna, ale daje do zrozumienia, że była w błędzie.
Prywatnie też
potrafi przygadać. Ktoś o słabej psychice mógłby się załamać. Mnie
kiedyś powiedziała po spektaklu "Oczyszczonych", w którym rozbierałem
się do naga razem z doskonale zbudowanym tancerzem, że wyglądam przy
nim jak mortadela. Ale ja wiem, że ten sposób bycia to tylko
przykrywka. Pod twardą skorupką kryje się ktoś delikatny i kruchy. W
trudnych sytuacjach można na nią liczyć. Kiedy leżałem w szpitalu i
czułem się bardzo samotny, była jedyną osobą, która przyszła mnie
odwiedzić. Wielu znajomych wspierała finansowo. Pożyczała brakujące
sumy do zakupu mieszkania, niemałe kwoty. Magda uważa, że pożyczki to
dobre inwestycje, bo nagle pojawiają się pieniądze, o których
zapomniała.
Ma fantastyczną umiejętność - potrafi się doskonale
bawić. Kiedy wyjeżdżamy na występy gościnne za granicę, wieczorami w
hotelach urządzamy karaoke. Śpiewamy na całe gardło repertuar z
dzieciństwa, Perfect, Bajm, Manaam, Budkę Suflera, i to Magda wydziera
się najgłośniej. Raz w Zurychu tak wrzeszczeliśmy, że byłem pewny, że
zaraz zapuka do nas policja. Ale nic takiego się nie zdarzyło.
Nazajutrz tylko Staszka Celińska skarżyła się, że nie zmrużyła przez
nas oka do rana.
Rafał Maćkowiak
Pamiętam wyjazd z "4.48 Psychosis" do Poznania na występy gościnne. Sztuka kończy się sceną, w której bohaterka Magdy roztrzaskuje się o ścianę, zalewa krwią, a potem następuje dramatyczny monolog. To mocna scena, spotęgowana przez krew tryskającą ze ściany skomplikowanym systemem rurek. Pewnego wieczoru Magda uderzyła o ścianę, ale krew nie popłynęła. Wyobrażam sobie, co przeżywała. Po przedstawieniu rozpętała się burza. Magda zapowiedziała, że jeśli na kolejnym pokazie krew nie popłynie, odwoła spektakle. Jest stuprocentową profesjonalistką i nigdy nie jest jej wszystko jedno. Bardzo dużo od siebie wymaga, ale wie, że jej wysiłek pójdzie na marne, jeżeli inni sobie odpuszczą. Umie mobilizować ludzi. W życiu nie widziałem chyba szczęśliwszego człowieka niż technik, któremu udało się wreszcie oblać ją podwójną porcją farby, tak że spływała nią od stóp do głów.
Dodaj komentarz